niedziela, 4 listopada 2012

prolog.

Głośna muzyka, setki ciał ocierających się o siebie, alkohol przelewający się litrami, naprawdę dobra impreza. Wszyscy bawili się wyśmienicie, ale nie ona. Siedziała przy stoliku w kącie klubu, sącząc kolejnego drinka. Mierzyła wzorkiem te wszystkie puste dziewczyny, które za odrobinę pieniędzy, były w stanie zaspokoić każdego mężczyznę. Zwykłe szmaty - pomyślała widząc dwie blondynki, przylegające do jakiegoś chłopaka i macające go w intymnych miejscach. 
Ana zastanawiała się, jak właściwie tu trafiła? Po chwili uświadomiła sobie, że to wina jej przyjaciółki. Przeniosła wzrok na tą czerwonowłosa dziewczynę zwinnie wywijającą się pośród tłumu. Wiedziała, że Lizzy uwielbia imprezować, dlatego zawsze chodziła z nią na dyskoteki, mimo tego, że nie sprawiało jej to jakiejś szczególnej przyjemności. Idealny dzień dla Any, to dzień spędzony na łóżku, z laptopem i z Nim. Oczywiście w niedosłownym tego słowa znaczeniu, gdyż dzieliły ich setki kilometrów. Mimo tego kochała z Nim chatować, stało się to jej uzależnieniem.  Jej rozmyślania przerwał jakiś chłopak, który właśnie się do niej dosiadł. 
- hej, malutka, a może ty i ja i małe bara-bara?- powiedział błądząc rękami po jej udach. Dziewczyna odłożyła drinka na stolik, wstała i spojrzała z pogardą na chłopaka.
- Przykro mi, ale nie umawiam się z osobnikami innego gatunku - rzuciła i skierowała się w stronę swojej przyjaciółki. Ta przywitała ją ogromnym uśmiechem. Chciała ją namówić do wspólnej zabawy, ale Ana nie miała na to ochoty, gestami przekazała Lizzy, że chce już wyjść. Ta skinęła głową i w mgnieniu oka znalazły się przy drzwiach. 
- Lizzy, to on - wydusiła z siebie zszokowana Ana, ledwo trzymając się na nogach. 
Jej świat zawirował, wszystko straciło swoją ostrość, zapanowała ciemność.


__________________________________________

cześć Wam! ;) 
no to mamy jakiś taki prolog, podoba się? ;)